Danuta Orlewicz

Pierwszy wyjazd do Indii w 1989 roku stał się początkiem Wielkiej Przygody mojego życia. Starożytna indyjska cywilizacja okazała się tak fascynująca, że porzuciłam zawód nauczyciela języka francuskiego i pracę na uniwersytecie, by samodzielnie studiować indyjską filozofię i literaturę. W licznych podróżach zgłębiałam tajniki indyjskiej mentalności, by następnie dzielić się nabytą wiedzą z podróżnikami zmierzającymi na wschód. W latach 1997-2012 jako pilot/przewodnik poprowadziłam 101 wypraw i wycieczek do Indii i Azji południowo-wschodniej, realizując własne programy. Przemierzyliśmy subkontynent wzdłuż i wszerz, od Kanyakumari do Ladakhu, od Puri do Dwarki, od Kolkaty do Bombaju. Jeśli policzyć wszystkie dni spędzone na drogach Indii, to spędziłam tam prawie 7 lat. Naturalną kontynuacją działalności zawodowej jest Indiaguide Travel Studio Pvt. Ltd.. promujące podróże z wiedzą, podróże bez pośpiechu (slow), podróże zrozumienia.

Studiowałam romanistykę w Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie i religioznawstwo na studiach doktoranckich w Instytucie Religioznawstwa. Słuchałam wykładów najwybitniejszych myślicieli i filozofów krakowskich. Profesor Aleksander Krawczuk był moim promotorem i przewodnikiem po świecie antycznym. Profesor Jan Błoński przybliżył misteria teatru i słowa. Profesor Andrzej Wierciński wprowadził w świat magii, antropologii i etnologii. Profesor Ks. Józef Tischner nauczył myślenia filozoficznego.

Podczas pierwszego wyjazdu do Indii w 1989 roku spotkałam nauczycieli, których nauki odmieniły mój wcześniejszy światopogląd. Siedziałam u stóp Swami Vijayanandy, który przekazał mi złoty klucz do zrozumienia hinduskiej mentalności (był on uczniem Ma Ananady Mayi, kobiety wyzwolonej za życia, jivanmukta, i pozostał przy niej aż do jej śmierci). Francuski psychiatra Jacques Vigne, przyjaciel i brat, sprawił, że w Indiach nigdy nie czułam się obco. Przetłumaczenie książki Jacques'a Wprowadzenie do psychologii duchowej (JACEK SANTORSKI&CO) było ważnym krokiem ku zrozumieniu indyjskiej duchowości. Język francuski okazał się dla mnie lepszym narzędziem poznawczym niż angielski - Francuzi poważniej i głębiej niż Anglicy rozpoznali indyjską duszę. Podróżując śladami Francuzów, nie tylko w wymiarze geograficznym, ale także symbolicznym, powędrowałam nowymi, mało znanymi ścieżkami umysłu.

Odkrywanie i opisywanie świata było domeną podróżników XVIII i XIX wieku, ale ich relacje są dla nas zbyt suche, nudne i naiwne; współcześni podróżnicy oczekują od pilota/przewodnika rzetelnej wiedzy i interpretacji zjawisk kulturowych. Strona www.indiaguide.pl jest skromną odpowiedzią na potrzebę rozumienia. Przedstawia moje własne interpretacje mitów i legend oraz zdarzeń historycznych i religijnych, z uwzględnieniem typowo polskiej mentalności. Daje pogłębioną wizję Indii i pozwala lepiej przygotować się do podróży.

Moje indyjskie peregrynacje osobiste

marzec-kwiecień 1989 - pierwsza wyprawa, niepowtarzalna, jedyna, niezapomniana, trwajaca 2 miesiące - bez mapy, bez przewodników, bez rozkładów jazdy i bez pamięci... zakochałam się! W Varanasi codziennie chodziłam nad Gangę, w Kankhal siedziałam u stóp mistrza, po Tamil Nadu jeździłam lokalnymi autobusami, rikszami i tuk-tukami; do Varanasi wracałam pociągiem przez 37 godzin, jadąc w przedziale dla pań (polecam książkę Anity Nair).

październik-styczeń 1996/97 - 4 miesiące pobytu w Auroville: ogladałam budowę miasta marzeń, swoistą utopię, realizowaną od 1968 roku; całymi dniami lało jak z cebra (deszcz monsunowy), a ja spokojnie malowałam życiową mandalę, aktywną do dziś, znów siedziałam u stóp mistrza w aśramie w Kankhal i coraz bardziej otwierałam się na nieznane.

kwiecień 1998 - przez 3 tygodnie kręciliśmy z przyjaciółmi film dla telewizji austriackiej i świętowaliśmy Kumbha Melę, wtedy to zrozumiałam, że jeżdżę do Indii po sacrum.

kwiecień 2001 - gościłam na weselu indyjskim w Kerali; podróżowaliśmy z przyjaciółmi przez 3 tygodnie tu i tam; po raz pierwszy dotarłam na kraniec Indii, na cypel Kanyakumari, gdzie zlewają się dwa oceany, hindu i muslim...

kwiecień-maj 2006 - uczestniczyłam w wyprawie Marka Kalmusa do Tybetu zachodniego (7 tygodni), gdzie dokonaliśmy obejścia świętej góry Kailash (parikrama), zdobywając przełęcz Drolma La - byłam na wysokości 5680 m n.p.m, najwyżej w życiu; pojechaliśmy jeszcze znacznie dalej na zachód Tybetu aż do zapomnianego królestwa Guge.

marzec 2007 - spędziłam spokojne 3 tygodnie w Tamil Nadu i Kerali.

sierpień 2008 - przemierzyłam Keralę i Karnatakę podczas monsunu (3 tygodnie) - Indie też są wtedy piękne!

sierpień 2010 - przez 4 tygodnie dbałam o zdrowie w ayurveda hospital w Kerali i na własnej skórze odczuwałam dobrodziejstwa tego starożytnego systemu leczniczego: masowały mnie trzy i cztery masażystki jednocześnie, wcierając w skórę parę litrów aromatycznego oleju, codziennie rano słuchałam recytacji Ajurwedy w sanskrycie.

sierpień 2012 - w poszukiwaniu śladów cywilizacji harappańskiej przemierzyłam samotnie Haryanę i Gujarat (5 tygodni), docierając na kraniec Indii - do Dolawiry, zapomnianego miasta leżącego w starożytnym dorzeczu Saraswati, siedziałam nad ujściem rzeki, nad którą być może powstały Wedy.

luty 2013 - słuchałam muzyki podczas Blue Lotus Festival, zorganizowanym w wiosce Pushkar i przez 3 tygodnie podróżowałam po stanie Rajasthan.