bakszysz

Bakszysz jest w Indiach ogólnie przyjętą, nie podlegającą dyskusji rekompensatą pieniężną za pracę, usługę i przysługę. Ale oznacza też datek i jałmużnę. Lub zwykły, dobrze nam znany napiwek. Bywa łapówką oraz pieniążkiem danym z łaski.
Bakszysz jest tak mocno ugruntowanym obyczajem, że nieprzestrzeganie go stwarza niemiłą atmosferę.Wysokość dawanej sumy należy konsultować z recepcją hotelową, przewodnikiem lokalnym lub innymi turystami, a najlepiej z samymi Indusami.

etyka dawania

W cywilizacji europejskiej panuje przekonanie, że kasa fiskalna i odprowadzanie podatków zwalnia nas automatycznie od potrzeby dzielenia się naszym bogactwem z biedniejszymi. A jednak chcemy się dzielić! Dobrowolność dawania jest warunkiem sine qua non naszej satysfakcji.
Dobrowolność oznacza, że dajemy ile chcemy, komu chcemy i kiedy chcemy. Oznacza też, że nikt nie może na nas wymuszać, ani wyłudzać i wyrywać pieniążka z kieszeni, nikt nie może nami manipulować.
Lecz jeśli nie posiadamy owej ukrytej w sercu szczodrobliwości, kierującej odruchowo rękę do kieszeni, by wydobyć tkwiący tam ostatni grosz, to lepiej nie zmuszajmy się do dawania. Poczucie bycia naciąganym, wykorzystanym czy manipulowanym jest dla naszej duszy bardziej niszczące, niż budujące uczucie dzielenia się z drugim.

kto płaci

Bakszysz płacą wszyscy, a przede wszystkim Indusi. Turyści zagraniczni tylko włączają się do istniejącego systemu. Europejczycy mylnie sądzą, że baksz'system został stworzony po to, by naciągać turystów. I często przesadzają – albo uprą się i nie dają ani grosza, albo szastają pieniędzmi dając sumy nieadekwatne do wykonanej usługi i niezgodne z taryfą lokalną. Indusi wiedzą doskonale, ile się płaci i za co, więc nie zawyżają kwot i nie dają sobie wyrwać pieniędzy z kieszeni.
Granice między niegroźnym baksz'systemem a szarą strefą i organizacją mafijną są płynne i dla nas niemożliwe do uchwycenia. Gdzie system podatkowy i kasa fiskalna jeszcze nie są wprowadzone, tam istnieją inne sposoby płatności publicznych.

za pracę

Zapłata za pracę pucybuta, ulicznego fryzjera, masażysty jest normalną, kontrolowaną społecznie rekompensatą pieniężną. Cena za każdą drobną pracę jest zwyczajowo ustalona i należy ją skonsultować w recepcji hotelowej, pytać przewodnika lokalnego i innych turystów.

za usługę

Kiedy umawiamy się na określoną kwotę za określoną pracę, to do tej kwoty doliczamy bakszysz, dziękując w ten sposób za usługę dobrze wykonaną. W Indiach nie istnieje słowo dziękuję – jedynym podziękowaniem jest właśnie bakszysz! Kiedy usługa nie jest dobrze wykonana, to bakszyszu nie dajemy.

za przysługę

Kiedy posyłamy kogoś po jakąś rzecz – chłopca hotelowego po lekarstwo do apteki, po alkohol do sklepu (warto to zrobić, gdyż turyści płacą zazwyczaj dwa razy więcej za alkohol niż mieszkańcy), po wodę, owoce, kartkę pocztową, po bilet autobusowy do biura turystycznego, po bilet na pociąg itd.itp. zawsze znacznie zaokrąglamy sumę, do około 15-20%.

napiwek w hotelach

Starszy personel kontroluje przepływ dodatkowych pieniędzy od klientów, a więc napiwki za noszenie bagaży, z sali restauracyjnej, za pranie odzieży i inne usługi. Z kwoty uzbieranej w ciągu dnia (tygodnia, miesiąca) każdemu pracownikowi wypłacana jest dola, według jego stanowiska i zasług (liczy się starszeństwo). Dając bakszysz jednemu, dajemy w gruncie rzeczy wszystkim pracownikom.

napiwek w restauracjach

Zwyczajowo wynosi co najmniej 10%, ale od turysty zagranicznego – do 20%.

wytrych do spraw trudnych czyli łapówka

Bakszysz jest sprawdzonym od stuleci, najlepszym ze wszystkich wytrychem do rozwiązania spraw trudnych! Sytuacji

za zdjęcia

Danie pieniążka jest adekwatne do sytuacji: siedzący pod murem biedny sprzedawca kwiatków oczekuje bakszyszu, gdy zrobimy mu zdjęcie. Kaleki człowiek, uśmiechający się do nas serdecznie, szczęśliwy ze swojego nowego wózka inwalidzkiego, zachęca wzrokiem do wykonania zdjęcia, i oczekujeod nas bakszyszu.

dar, datek, pieniążek czyli dawanie na ulicy

Upominające się o pieniądze dzieci nie wymyślają same tego sposobu zarabiania, lecz są zmuszane przez rodziców bądź alfonsów. Gdy nie wyłudzą wystarczającej ilości pieniędzy, bywają głodzone, a nawet dotkliwie pobite. Zawsze trudno ustalić fakty: czy to żebranie na chleb czy wstrętne „zarabianie”. Więc raz dajemy pieniążek pomimo wszystko, a raz – nie. Kiedy jednak mały chłopiec wyczyści nam buty, to dajemy mu zapłatę za jego pracę.
Żebrzące na ulicy kobiety z dziećmi na ręku stanowią jeszcze większy dylemat – nigdy nie możemy być pewni, czy one żebrzą czy zarabiają. Obie sytuacje są znacznie większym dyskomfortem dla nich niż dla nas. Dawanie lub niedawanie nigdy nie może być mechaniczne, zależy od naszego wglądu w daną sytuację. Dajemy lub nie dajemy zgodnie z naszym sumieniem.
Starcy, żebracy, kalecy, bezdomni – ponieważ nigdy nie mamy pewności z jaką sytuacją mamy do czynienia, więc dajemy lub nie dajemy, zgodnie z naszą intuicją.

jałmużna czyli dawanie w świątyni

Każda świątynia utrzymuje się z datków, płaconych regularnie przez wielbicieli i fanów. Za stosowny pieniążek kupuje się u braminów modlitwę-wsparcie u bogów. Starcy, żebracy, kalecy, bezdomni – zwyczajowo pod świątynią wyczekują tradycyjnej jałmużny (w Indiach starzy ludzie nie otrzymują emerytury ani wsparcia ze strony państwa).

w interesach

Od każdej dobrze załatwionej transakcji hindusi i muzułmanie dobrowolnie płacą bogom szczęsny datek za sprzyjanie w interesach.